Transphotographiques 2007 – fotografia i kino
Po roku przerwy na festiwalową mapę Europy powrócił Transphotographiques w Lilie, którego pierwsza edycja odbyła się w 2000 roku. Nie zmieniła się ogólna formuła festiwalu. Nadal jest to wielki (w sensie ilości ekspozycji) pokaz fotografii oraz sztuk pokrewnych zgromadzonych pod wspólnym tematycznym szyldem, który w tym roku stanowiło hasło „Fotografia i kino« . Nie jest to oczywiście temat nowy, ale jest on na tyle pojemny, że w dalszym ciągu może inspirować twórców. Ma też i ten wymiar, że przydaje festiwalowi popularności wśród szerokich rzesz zwiedzających – sfotografowa-ne gwiazdy filmowe zawsze będą przyciągały uwagę widzów. Sale, gdzie powieszono historyczne już reportaże z planów filmowych oraz z obchodzącego w tym roku 50. rocznicę festiwalu w Cannes, pełne były ludzi, także w starszym wieku. Widziałem nawet autobusy pełne emerytów z okolic Lilie, które przyjechały specjalnie na Transphotographiques. Głównym miejscem festiwalu jest Tri Postal, budynek starej poczty, której 5-tysięczną powierzchnię oddano do dyspozycji artystom. Oprócz sal eks-pozycyjnych urządzono tam bufet, centralny punkt informacyjny Trans-photographiques oraz księgarnię fotograficzną. To tutaj kotłuje się całe życie festiwalowe, to tutaj spotykają się artyści, kuratorzy i goście. Obiekt żyje od rana do nocy. Naszą wędrówkę po wystawach od-będziemy w nieco innym porządku niż ten, jaki zaproponowali organizatorzy Nie będziemy zatem pokonywa-li poszczególnych pięter, lecz pójdzie-my śladem preferencji sprawozdawcy, a że mojemu sercu najbliższa jest fotografia dokumentalna największe wrażenie wywarły na mnie dwa cy-kle, Stephena Zaubitzera Cinćmas
18
populaires oraz Stephena Audience. Pierwszy fotografuje puste sale kinowe w różnych częściach świata: w Maroku, Dominikanie, Bombaju, na Madagaskarze, Kubie, w Burkina Faso, a nawet – co jest w tym towarzystwie dość zaskakują-ce – w Stanach Zjednoczonych. Zaskakujące jest to dopiero wówczas, gdy przeczytamy podpis, ponieważ w warstwie wizualnej prowincjonalne kino amerykańskie niczym nie różni się od kin w krajach trzeciego świata. Na życzenie autora, ekspozy-cja pogrążona jest w lekkim półmroku, podkreślającym nastrój kinowy. Audience Gilla to fotografowane przy użyciu długich czasów widownie współczesnych luksusowych kin europejskich z obowiązkowym popcornem i colą. Kuratorem obu wystaw był Gabriel Bauret. Piękny, prawdziwie „fotograficzny » barytowy, a zarazem „filmowy » zestaw zatytułowany Mieszkania nie śpię ni-gdy zaprezentował Denis Lenoir. Jest to zapis tego, co nocne światło wyprawia w naszych mieszkaniach, kie-dy śpimy. Nie przypuszczamy nawet, że niczym w dżungli, dzieją się tam rzeczy niezwykle, których reżyserem jest oczywiście życiodajne światło. Wprost kinowo-filmowy charakter ma instalacja duetu Agnieszka Dellfi-
na – Thomas Dellacroix. Ona jest Polką, on Szwedem, są małżeństwem, mieszkają w Paryżu. To, co pokazali w Tri Postał stanowi z pewnością jeden z jaśniejszych punktów całego festiwalu, dlatego poświęcimy mu nieco więcej miejsca. Foto-wideo instalacja zatytułowana jest Silverscreams i składa się z trzech części: Miss courage poświęconego Marylin Monroe, „sali kinowej » pełnej fotosów gwiazd filmowych oraz nałożonych na siebie zdjęć Leni Riefenstahl, które stają się widoczne w zależności od kąta patrzenia obserwatora. Na wszystkich fotografiach (oprócz Leni) modelami są sami artyści – Agnieszka oraz Thomas — i jakkolwiek nie są sobowtórami postaci, w które się wcielają, to trzeba zauważyć wielką staranność w doborze rekwizytów, makijażu oraz swoistej reżyserii „na planie ». Aranżując „salę kinową » przywieźli do Lilie nawet dwa rzędy foteli kinowych kupionych na wyprzedaży, a także autentyęzny projektor filmowy. Oddajmy głos artystce: „Nad wystawą Silverscreams pracowaliśmy przez ponad rok. Jako, że pracujemy nad portretami psychologicznymi, zawsze bardzo precyzyjnie przygotowujemy się do każdego tematu (książki, filmy,
dokumenty, etc.). Interesuje nas gra-nica między rzeczywistością a iluzją, czyli w przypadku ludzi znanych, ich wizerunkiem publicznym a prawdziwym ja. Wiecznie kontrowersyjna Marilyn jest na tej płaszczyźnie tematem rzeką. Poza tym Marilyn, tak jak Mona Lisa, czy Enfantka Velazquezaj est te-matem wciąż powracającym w sztuce. Uznaliśmy to za wyzwanie i postanowiliśmy zaprezentować własną wersję Monroe. tytuły zdjęć to sentencje wypowiedziane przez aktorkę, ironicznie dobrane do zdjęć. tytuł czerwonego pokoju to MISS COURA-GE — MONROE AS A PARADOX. Na pewno pan rozumie, ale dla pewności wyjaśnię, że tytuł ma dwa kontrastowe znaczenia. Miss courage, czyli miss odwagi oraz „misscourage », czyli po-ronienie. » Na sąsiedniej ścianie znajdziemy trzy pokaźnych rozmiarów prace Elżbie-ty Jabłońskiej z cyklu Supermother, znanego u nas chociażby z akcji bil-bordowej Galerii Zewnętrznej AMS. Trzecią Polką pokazywaną w tym roku w programie oficjalnym festiwalu jest Bogna Burska, absolwentka warszawskiej ASP, a obecnie pracownik gdańskiej ASP. Artystka w dwóch sal-
Agnieszka Dellfina S- Thomas Dellacroix, The Mystery of MM Elżbieta Jablonska, Supermother
kach pokazuje cztery „filmy », będące montażami scen ze znanych filmów fabularnych. Interesującą propozycją był również Automaton Denisa Rouvre, który w pomysłowy sposób wykorzystał moż-liwości automatu do robienia zdjęć. Akurat ten model automatu umożliwiał wykonanie serii 12 ujęć. Jego po-mysł polegał na tym, że zamykał on w kiosku na kilkanaście sekund twór-ców kina, czyli aktorki, aktorów i reżyserów pozostawiając im całkowitą dowolność zachowań przed obiekty-wem. Nie liczyłem dokładnie ile osób udało mu się w ten sposób sfotografować, ale minimum sto na pewno. Można oczywiście zapytać, dlaczego to właśnie gwiazdy są na tych zdjęciach, a nie „zwyczajni » ludzie, ale widocz-nie autor uznał, że tak będzie lepiej. Pewną ciekawostką jest wystawa pa-ryskiego Studia Harcourt, które od wielu lat specjalizuje się w portretach w stylu hollywoodzkim, z rozpoznawalnym miękkim śvviatildem nadającym twarzy „piękny » wyraz. Pod koniec festiwalu do Lille ma przyjechać ekipa ze studia wraz ze sprzętem, aby za je-dyne 1000 euro (czyli za pół normal-nej ceny) każdy chętny mógł sobie zrobić taki portret. Bardzo interesującą wystawę poka-zała paryska galeria Françoise Pa-viot (która m.in. reprezentuje Bogdana Konopkę). Złożyły się na nią m.in. prace Jocelyne Alloucherie (świetna instalacja złożona z wiel-koformatowych pejzaży miejskich), Dietera Appelta, Anne et Bern-harda Blume, Rudolfa Bonvie, Martina d’Orgewala, Eadwear-da Muybridge’a i nade wszystko Duane Michalsa. Tego ostatnie-go zaprezentowano znakomitym cyklem Wędrówka duszy po śmier-ci, choć sposób powieszenia zdjęć powodował, że większość publiczności „czytała » go od końca. Nie ma, jak uważam, specjalnego po-wodu omawianie wszystkich wystaw, tym bardziej, że podczas mojego trzy-
19
WYDARZENIA
dniowego pobytu we Francji, mimo in-tensywnego zwiedzania od rana do wieczora, nie udało mi się zobaczyć wszystkiego, zwłaszcza poza Lille – szczegółowy program zainteresowa-ni mogą znaleźć na stronie wwwtrans-photographique.com. Ważnym składnikiem Transphoto są wystawy historyczne, które ukazują fo-tografię jako medium służebne wobec kina, dostarczające spragnionym wi-dzom wizerunków gwiazd i gwiazde-czek kina. Wizerunków, które później zaludniały łamy pism ilustrowanych oraz ściany kinowych foyers. Największą ekspozycją z tej parafii była wystawa LAo Mirkine’a zatytułowana po prostu Gwiazdy . Znakomitą opra-wę dla ponad stu fotografii najwięk-szych gwiazd kina lat 50. i 60. stano-wiło nobliwe wnętrze Hospice Comtesse, a wśród portretowanych postaci królowali Brigitte Bardot, Mar-lin Monroe, Sophia Loren, Claudia Cardinale, Jean Gabin, Jean Marais i wielu innych. Niezwykle dostojnie w murach Pałacu Sztuk Pięknych pre-zentował się też pokaz Oni tworzą ob-raz gwiazd, przygotowany przez Eu-iopejski Dom Fotografii z Paryża (jego szef Jean-Luc Monterosso do niedawna był szefem artystycznym Transphotographiques), na którym zgromadzono zdjęcia Waltera Caro-ne, Miltona H. Greene’a, George’a Hurrella, Xavier Lambours, Sama Lóvine’a, Helmuta Newtona, Je-anloupa Sieffa, Mice Springs i Raymonda Voinquela. Z dziennikarskiego obowiązku odno-tujmy pozostałe wystawy „historycz-ne »: fotoreportaż Luciena Clergue z planu Testament d’Orph&; Sema Pressera, To było Cannes; Federi-co Patellaniego La piu bella sei tu; fotografa prasowego Federico Garol-la uwieczniającego aktorki i aktorów; Agnes Debout, Ingrid Bergman, pro-jections; Michela Giniesa, Stars en libert oraz jego kolekcja zdjęć pappa-razzich; Kolekcja Traverso z festiwalu filmowego w Cannes, Waltera Caro-
20
ne, Rftrospective i wiele innych, roz-sianych po Lille Metropolie i dalej, np. w belgijskim Kortrijku, czy francuskim Valenciennes, Saul tain, Tourcoing czy Lambersart. Oprócz wystaw Transphotographiqu-es to liczne projekcje, koncerty, akcje edukacyjne, dyskusje oraz przeglądy portfolio. Co warto odnotować -wszystkie wystawy, zarówno z progra-mu oficjalnego, jaki off- oprócz tego, że wstęp jest wolny – są bardzo sta-rannie przygotowane. Nie ma tu miej-sca na improwizację, pośpieszne lata-nie dziur, niechlujstwo i bylejakość. Każda fotografia jest starannie opisa-na według z góry określonego szablo-nu, z obowiązkowym logo festiwalu, ewentualnie sponsora. Widz nie błą-dzi wzrokiem, nie szuka – bez trudu otrzymuje całość informacji. Nie zda-
rzyło się też, aby jakaś wystawa była nieczynna w terminie i w godzinach przewidywanych przez program. Wi-dać żelazną rękę organizatora, który potrafi wszystkiego dopilnować. Festi-wal widać „na mieście », główne ulice Lilie obwieszone są flagami, transpa-rentami i plakatami. Każdej wystawie towarzyszy jakaś publikacja, nawet jednokartkowa, ale zawsze w jednoli-tej stylistyce graficznej, co nadaje im charakter wyjątkowej spójności. Od początku – nad wszystkim czuwa Oli-vier Spillebout, dyrektor (także ar-tystyczny) festiwalu oraz szef Maison de la Photographie Nord-Pas de Cala-is, organizacji pozarządowej, która or-ganizuje festiwal.
Transphotographiques, Lilie, 10.05 – 17.06.2007
Denis Rouvre, Automaton, Tom Hanks
Waldemar Sliwczynski